fbpx

Wszystko, co musisz wiedzieć o składzie i łamaniu książki, jeśli chcesz wydać e-book – część 1

Wszystko, co musisz wiedzieć o składzie i łamaniu książki, jeśli chcesz wydać e-book – część 1

Planujesz wydać e-book, wiesz już, że jednym z jego etapów jest skład i łamanie książki. Ale co to właściwie znaczy i jak się to robi? A może można to zrobić samodzielnie? O tym wszystkim piszę poniżej, a kolejna porcja odpowiedzi będzie czekać w drugiej części tego artykułu.

Są książki, które czyta się świetnie, a są takie, którym niby trudno coś zarzucić, ale jednocześnie jakoś ciężko przez nie przebrnąć. To może być kwestia tematu, języka, ale też… składu! Stoi za tym bowiem ogrom specjalistycznej wiedzy między innymi o tym, w jaki sposób czytamy. Dziś jednak nie o teorii, a praktyce – tego, co musisz wiedzieć o składzie, jeśli chcesz wydać książkę lub e-book.

Kiedy skończyłam pisać ten artykuł, okazało się, że materiału jest bardzo dużo. Nie chciałam z niczego rezygnować, bo zależy mi na usystematyzowaniu twojej wiedzy – chcę ci dać odpowiedzi, a nie kolejne pytania. Dlatego zdecydowałam się podzielić go na dwie części.

Zacznijmy od krótkiego wstępu historycznego – nie po to, żeby opowiadać Ci o papirusach z Egiptu i pochodzeniu papieru, ale żeby usystematyzować nazewnictwo.

Skład i łamanie książki – co to w ogóle znaczy?

Dlaczego w ogóle mówi się o „składzie i łamaniu”? Dawniej były to dwa osobne etapy pracy: najpierw czcionki, czyli metalowe bloczki z literami, składano na specjalnych listwach w ciągły tekst. Dopiero później łamano go na poszczególne wersy, dopasowane szerokością do kolumny, i układano tak, by wyglądał dobrze. Dziś pierwsze nie jest potrzebne, a drugie robią (niemal) automatycznie nie tylko programy do składu, ale i zwyczajne edytory tekstu. Dlatego dziś profesje składacza i łamacza połączyły się w jeden zawód, i niezależnie od tego, czy mówimy o składzie czy o składzie i łamaniu, mamy na myśli ten sam proces.

Czcionka, czyli podstawowe narzędzie w pracy nad składem i łamaniem książki
fot. Amador Loureiro (Unsplash)

Sam program nie wystarczy

Czy w takim razie składacze są jeszcze potrzebni? Owszem, ich zadania po prostu mocno zmieniły formę. Podczas komputerowego składu książek już nie musimy ręcznie układać literek w wersy (de facto robi to sam/a autor/ka). Wciąż jednak to składacz dba o dobranie odpowiedniej czcionki/fontu (o tych terminach też kiedyś napiszę!), jej rozmiarów, interlinii, odstępów itp. Nie jest to kwestia czysto estetyczna, ale stoi za tym sporo wiedzy na temat tego, w jaki sposób człowiek czyta.

Należy się tu też słowo komentarza odnośnie do łamania – owszem, w dużej mierze wykonują je programy. Jedne, takie jak Adobe InDesign, robią to lepiej, inne, powszechne edytory tekstu, gorzej, ale nawet najlepszy program nie uwzględni wszystkiego. Dziś składacz-łamacz ma więc za zadanie sprawdzić i dopracować to automatyczne łamanie tekstu, dopilnować, by w tekście nie było błędów typograficznych, które utrudniają płynne czytanie. Choć programy stają się coraz inteligentniejsze, wciąż jeszcze nie ze wszystkim sobie radzą.

Dlaczego warto zlecić skład e-booka?

Dobór fontów, ich parametrów i wielu innych elementów zależy od kontekstu, który musi wziąć pod uwagę projektant/ka. Co więcej, wielu grafików nie ma doświadczenia w pracy z dłuższymi tekstami (a niektórzy także świadomości, że warto do tego zdobyć dodatkową wiedzę). Efekt ich pracy będzie satysfakcjonujący wizualnie, ale istnieje spore ryzyko, że będzie on niefunkcjonalny. To też niestety bolączka wielu darmowych szablonów dostępnych na przykład w Canvie. Więcej o samodzielnym składzie pisałam na Instagramie pod tym postem.

Ciekawostka zza kulis:
Czy wiesz, że książki dla osób starszych, jak i te dla dzieci powinny mieć większe czcionki niż publikacje kierowane do dorosłych? Osoby starsze często mają problemy ze wzrokiem. Dzieci z kolei dopiero poznają litery, więc ich kształty muszą być proste, łatwe do rozpoznania. A dlaczego większe? Żeby były czytelne dla rodzica, który patrzy dziecku przez ramię lub czyta mu, trzymając książkę w dalszej odległości niż zwykle.

Samodzielny skład niesie więc ryzyko, że nasza publikacja będzie ładna, ale mało czytelna. Takie błędy trudno zauważyć, dopóki nie zobaczy się drugiej, lepszej wersji.

Z różnych względów nie możesz sobie pozwolić na zlecenie składu (hej, rozumiem to, każdy kiedyś zaczyna 🙂 ), ale mimo wszystko chcesz zadbać o jakość swoich materiałów? Zapytaj o konsultacje graficzne! Na takim spotkaniu dopracowujemy twój projekt, wyłapię najważniejsze błędy, podpowiem, jak ich uniknąć, oraz co zrobić, żeby całość wyglądała profesjonalnie. Czasem drobne zmiany robią ogromną różnicę!

O tym, jak wygląda proces składu, ile trwa i ile kosztuje, przeczytasz już niedługo w drugiej części tego artykułu. Skład i łamanie książki to tylko jeden z kilku elementów procesu wydawniczego. Po wiedzę o pozostałych skocz do tego wpisu.

Jeśli nurtują cię jakieś inne pytania, napisz do mnie mailem lub na Instagramie. Do usłyszenia!

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.